Strona główna | Mapa serwisu | English version  
Opowieść denarów Karakalli
Wstęp > Opowieść denarów Karakalli

Choć Karakalla nie należy do moich ulubionych cesarzy, to jednak analizując denary (jako że tylko denarami się zajmuję - może to błąd) wybite za jego panowania, zdołałam dojrzeć pewne podobieństwa jego charakteru do charakteru panującego wiele wieków później w średniowieczu króla czeskiego i cesarza niemieckiego Karola IV (jedna z moich prac semestralnych na II roku studiów dotyczyła analizy tegoż władcy na podstawie jego autobiografii "Vita Caroli"). Obu tych panów charakteryzuje jedno: chęć pozostawienia po sobie spadku dla potomnych, choć każdy z nich rozwiązał to w inny sposób. Karakalla, jak wiemy, autobiografii nie spisał, ale mnogość wizerunków tego cesarza na jego rewersach, w różnych zresztą sytuacjach, pozwala mi wierzyć, że robił to celowo. Nie twierdzę, że miał narcystyczne skłonności, chociaż kto go tam wie, ale tą mnogością swoich wizerunków chciał zapewne pokazać, że jest kimś wyjątkowym, zasługującym na pamięć wśród potomnych, a także zaakcentować swoją godność cesarską w możliwie najszerszym spektrum wśród jemu współczesnych. Wiem, wiem, powiecie, że każdy z cesarzy robił to samo i przed nim i po nim, ale to właśnie u Karakalli rzuciło mi się to w oczy w szczególny sposób, przy analizie jego rewersów. Jedno w tym wszystkim mnie zastanawia: czy brał świadomy przykład z Kommodusa, którego też "wyczyszczono" z pamięci po jego śmierci, a sam dał przykład Elagabalowi, który doznał od senatu identycznego "zaszczytu".

Najpierw może parę słów wstępu, przybliżającego jego osobę i panowanie (nie będzie długo, gdyż istnieje wiele opracowań poświęconych temu władcy):

Starszy z dwóch synów Septymiusza Sewera, Karakalla, jest najbardziej znany jako morderca swojego brata Gety w kilka miesięcy po śmierci ich ojca. Morderstwo to otworzyło mu drogę do pięcioletniego samodzielnego panowania, które zostało zakończone na jednej z syryjskich dróg zamordowaniem jego samego.

Karakalla urodził się 4 kwietnia 188 r. w Lyonie, gdzie jego ojciec sprawował namiestnictwo w Galli Lugdunensis w czasach panowania Kommodusa. Jako dziecko nosił imiona Lucjusza Septymiusza Bassianusa. Gdy skończył 7 lat zmieniono mu imiona na Marek Aureliusz Antoninus. Zmiana imienia była próbą "połączenia rodowodów" Sewerów z Antoninami. Przydomek "Karakalla" wziął się od nazwy płaszcza z kapturem, który cesarz spopularyzował,ale ten ośmieszający go w gruncie rzeczy przydomek, nigdy nie był oficjalnie używany.

Z chwilą, gdy zmieniono mu imię na Antoninus, Karakalla został desygnowany przez ojca na jego następcę. W niecałe trzy lata później został proklamowany cesarzem jako współrządca Imperium wraz z Septymiuszem Sewerem. W wieku 14 lat ożeniono go z córką prefekta pretorianów Plautianusa - Publią Fulwią Plautillą, ale małżeństwo to zakończyło się w niecałe trzy lata później po egzekucji Plautianusa jako zdrajcy. Nie przyniosło też parze Karakalla - Plautilla żadnych potomków.

Jawna rywalizacja pomiędzy Karakallą, a jego 11 miesięcy młodszym bratem Getą, niepokoiła ich ojca, który zdecydował wkrótce o wyjeździe całej rodziny do Brytanii w celu doglądania tam operacji militarnych. Karakalla miał się zająć kierowaniem kampanii wojskowych, podczas gdy Gecie przypadła w udziale władza cywilna. Po około dwóch latach od przybycia rodziny cesarskiej do Brytanii Septymiusz zaczął zapadać na zdrowiu, ale relacje pomiędzy jego dwoma synami nie ulegały żadnej poprawie. Septymiusz zmarł 4 lutego 211 r. Karakalla miał wtedy 22 lata, Geta - 21.

Bracia powrócili do Rzymu jako współrządzący Imperium, jednak obydwoje "patrzyli sobie na ręce" na posiedzeniach Senatu oraz przy podejmowaniu politycznych decyzji. Radzono Karakalli, aby pozbył się brata i po kilku próbach, został on w końcu zamordowany pod koniec grudnia 211 r. Morderstwo to doprowadziło do rzezi sympatyków Gety. Rzeź toczyła się przez dwa tygodnie i jedno ze źródeł twierdzi, że straciło w niej życie 20.000 osób.

Rok 212 obfitował w ogrom administracyjnych reform. Żołnierze otrzymali podwyżki pieniężne i więcej przywilejów, ale najbardziej znamienną reformą młodego cesarza było nadanie obywatelstwa rzymskiego wszystkim wolnym mieszkańcom Imperium (Constitutio Antoniniana). W tym także czasie zaczęto budować wspaniałe termy, których zakończenie przewidywano na rok 216, jednak budowa całego kompleksu została zakończona dopiero w czasie panowania Severusa Alexandra.

Karakalla spędził w Rzymie trochę czasu po wiośnie 213 r. Kampania wojskowa wzdłuż granic Górnej Germanii i Recji zajęła mu resztę roku. Zimę prawdopodobnie spędził w stolicy, ale już w następnym roku odbył podróż na Wschód w celu przygotowania wyprawy wojennej przeciwko Partom. W tym czasie cesarz zaczął okazywać swoją fascynację Aleksandrem Wielkim i ogromną chęć identyfikacji z tym bohaterem. Jednak w tym wypadku, podobnie jak Macedończyk, nie przeżyłby wyprawy na Wschód, jedynie jego prochy wróciłyby z powrotem do Rzymu.

Wojna domowa pomiędzy braćmi i rywalizującymi w Partii królami Wologezesem VI i Artabanusem V doprowadziły do niestabilności całego regionu i Karakalla życzył sobie wykorzystać tę sytuację do wprowadzenia na tych terenach rzymskiej kontroli. W 213 r. nie powiodła się próba zdobycia Armenii.

Na przełomie jesieni i zimy 215/216 r. cesarz odwiedził Alexandrię z powodów religijnych, zatrzymując się w Serapeum i będąc obecnym przy poświęceniu tamtejszej świątynii. Odwiedził także słynną świątynię Asklepiosa w Pergamum, gdzie, zgodnie z tradycją, spędził tam noc, po to, by zinterpretowano jego sen po przespanej tam nocy.

To właśnie religijny dewocjonalizm doprowadził do morderstwa Karakalli. Pomimo podejrzeń, jakie cesarz żywił do prefekta pretorianów, Makryna, dozwolił jedynie małej grupie "ochroniarzy" towarzyszyć mu w wiosennej wyprawie z obozu w Edessie do świątynii boga księżyca w Carrhae, około 25 mil dalej. Podczas podróży, która miała miejsce 8 kwietnia 217 r. Karakalla został zamordowany. Powracająca straż twierdziła, że władca poniósł śmierć z rąk prostego żołnierza imieniem Marcjalis (nie mylić ze słynnym autorem epigramów), który jakiś czas później sam został stracony przez strażników, jednak istniało silne przekonanie, że to prefekt Makryn zaaranżował całą sprawę.

Okrucieństwa Karakalli zostały więc przerwane. Sprawiedliwości stało się zadość. Jednakże zarówno starożytni jak i nowożytni historycy zgodni są co do tego, że jego panowanie było energiczne i pełne często pożytecznych reform. Zwłaszcza podwyżki pieniężne dla żołnierzy miały stanowić dobry przykład dla panujących po nim cesarzy. Mimo, że Karakalla panował jedynie przez 5 lat, pozostawił po sobie duże pole do rozmyślań przez jego następców.

Damnatio memoriae jednak nie uniknął.

A teraz czas na opowieść denarów Karakalli:

PRINCIPI IVVENTVTIS czyli gołowąsemu następcy tronu wystawiono taki oto wizerunek z włócznią i trofeum (bardzo "dorosły" zresztą):




W dalszym ciągu gołowąs ale już "poważnie wyposażony":



Dochodzimy do portretów rodzinnych. Tu z tatusiem i szumnym napisem otokowym AETERNIT IMPERI:



Rodzinnej kroniki ciąg dalszy. Tu już z braciszkiem Getą i tatusiem Septymiuszem, który stoi za nimi, pragnąc ich wywyższyć i przygotować do roli współwładców Imperium, co pozostało czczym marzeniem wielkiego cesarza:



Do albumu rodzinnego dołączyła też szanowna małżonka Plautilla, która zresztą szanowną małżonką długo nie pozostała (proszę zwrócić uwagę na nieco hipokrytyczny napis otokowy):



Zaczyna się. RECTOR ORBIS - to już nie przelewki:



A teraz kilka przedstawień cesarza na konikach. Galopujący z włócznią cesarz, budzący grozę i postrach:



"Ja ci pokażę!" czyli Karakalla na koniku, a przed nim klęczący wróg:



Ciąg dalszy akcji "nie ze mną te numery - za chwilę stracisz życie gnido!" czyli cesarz w chwilę przed przebiciem wroga włócznią (na koniku oczywiście):



Konsul po raz drugi - miłość do koni pozostała. Cesarz z berłem ("ja tu rządzę") powozi kwadrygą w prawo:



Konsul po raz trzeci - a kwadryga w lewo (no coś musiało się zmienić):



Że miał (lub też chciał mieć) do czynienia z personifikacjami cnót, możemy zobaczyć na przykładzie rewersu, gdzie Karakalla, dziwnym zbiegiem okoliczności wyglądem przypomina Virtusa:



A żeby trochę złagodzić nieposkromiony charakterek i wcisnąć ludziskom kit, że taki niby pokojowo nastawiony, chwyta w rękę gałązkę, co do złudzenia przypomina panią Pax w męskim wydaniu:



Jedni z personifikacjami ściskają dłonie, ale Karakalli to za mało - jego personifikacja KORONUJE, i to nie byle jaka personifikacja, bo sama Victoria:



Wreszcie te jego religijne zapędy. Jak każdy szanujący się prynceps, składa na ołtarzu ofiarę bogom:



A tu już nie sam, ale w towarzystwie sługi i flecisty (co tam robi flecista???) stojącego za ołtarzem:


A tu będzie ofiara z byczka, który trzęsąc się ze strachu chowa się za ołtarzem:



Żołnierzem był podobno wybornym. Tu za stojącym z włócznią cesarzem stoi żołnierz trzymający sztandar:


Zdjęcia pochodzą z witryny www.wildwinds.com


Personifikacje

rzymskich cnót

na rewersach

denarów

okresu pryncypatu